W swoim repertuarze miała 1500 piosenek. Okrzyknięto ją nie bez powodu „królową polskiego swingu”. W roku jubileuszu 100-lecia jej urodzin zorganizowano koncert pod wymownym tytułem „Życie to swing”. Popularne piosenki Marii KOTERBSKIEJ (1924-2021) rozbrzmiewały w marcowy wieczór w Bielskim Centrum Kultury, które od trzech lat nosi jej imię.
Pomysłodawczynią i inicjatorką imprezy była Małgorzata Chełchowska-Rak, szefowa BCK. Realizacji zadania podjęła się Iwona Loranc, znana piosenkarka i aktorka, zafascynowana od lat niezwykłą twórczością Koterbskiej. Wystąpiła ona w dwóch rolach – konferansjerskiej i artystycznej. Zaprezentowała widzom nowatorskie interpretacje utworów z repertuaru niezapomnianej bielszczanki (choć ściślej rzecz biorąc należałoby chyba napisać „bialanki”). Gościnnie zaśpiewali też Roman Frankl, syn gwiazdy polskiej piosenki oraz Piotr Cugowski. Ich popisy wokalne były entuzjastycznie wręcz przyjmowane przez publiczność.
Wyreżyserowany przez Lucynę Sypniewską koncert nie miał spotykanego często charakteru banalnej składanki estradowej, polegającej na szybkim i mechanicznym odśpiewaniu zestawu wybranych utworów. Widzowie mieli okazję wysłuchać m.in. historycznych fragmentów oryginalnych wypowiedzi Koterbskiej, pochodzących z zachowanych archiwów radiowych.
Na dużym ekranie usytuowanym z tyłu sceny pojawiały się ponadto zdjęcia i projekcje filmowe powiązane tematycznie z królową swingu i jej piosenkami. Taka oprawa widowiska tworzyła niepowtarzalną atmosferę spotkania z melodyjnymi szlagierami sprzed lat, by wymienić tylko „Augustowskie noce”, „Karuzelę”, „Parasolki” czy też „Serduszko puka w rytmie cha-cha”. Refreny niektórych utworów śpiewano gremialnie. Na widowni BCK nie było raczej nikogo, kto nie znałby tekstów legendarnych przebojów Koterbskiej.
Wirtuozi na scenie
Bohaterami imprezy byli jednak nie tylko wokaliści na czele z Iwoną Loranc, która w estradowym wcieleniu „żywego srebra” śpiewała, skakała, tańczyła i zachęcała nieustająco widzów do wspólnej zabawy. Świetne – bez grama przesady – role odegrali też muzycy z międzynarodowego zespołu towarzyszącego śpiewającym artystom. Rzadko się przytrafia takie grono wybitnych instrumentalistów. W grupie pod kierunkiem pianisty Piotra Kominka nie brakowało – ośmielę się stwierdzić – prawdziwych wirtuozów.
Gitarzysta Zbigi Baldysow objawił drapieżny „pazur rockowy” w utworach prezentowanych z dużą ekspresją przez Piotra Cugowskiego. Dwaj inni instrumentaliści – saksofonista Marcin Żupański i puzonista Bartosz Golec – dali w pewnej chwili rewelacyjny popis umiejętności warsztatowych pod hasłem „call and response”, stanowiący serię następujących bezpośrednio po sobie fraz muzycznych, z których druga to żywiołowa odpowiedź na pierwszą.
Godny uwagi był wreszcie pojedynek perkusyjny dwóch bębniarzy – Briana Bothwella i Tomasza Kineckiego, który na co dzień jest liderem znanej formacji „Walimy w kocioł”. Odnotować warto również, że Roman Frankl grał na ekskluzywnym fortepianie marki „Steinway”, umieszczonym specjalnie na scenie dla potrzeb imprezy, co sporadycznie się zdarza podczas tego rodzaju widowisk.
Zorganizowany w dniu 15 marca koncert był cenną formą upamiętnienia muzycznego dorobku artystki, która jeszcze za życia stała się wizerunkowym symbolem Bielska-Białej. Wychodzący z sali BCK widzowie nucili jeszcze długo w parku Słowackiego jej nieśmiertelne przeboje.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz